– Rose! Rose, proszę, chodź ze mną, nie zostawiaj mnie tu, Rose! - jęczy z drugiego końca puszczy, jednak ona już jej nie słyszy.
Zabójca odwraca się.
– Zasssłóżyła - syczy i znika, nie widać nic, poza chwilową mgłą. Przyjaciółka biegnie do swojej towarzyszki, potrząsa lekko za jej ramiona, krzyczy, błaga;
– Ja nie chcę tu zostać sama. Nie chcę! Nie rób mi tego, proszę, słyszysz? Otwórz oczy!
Siada na zielonej trawie, nie zważając na to, czy ubrudzi swoją nową sukienkę, która kilka dni wcześniej, była jedynym o co się martwiła. Zasłania twarz, pozwala łzom płynąć. Jedna łza, druga, trzecia... strumień łez. W jej głowie krążą setki pytań. Niedawno skończyła dziesięć lat, jak ma sobie poradzić, na tym wielkim świecie sama? Nawet nie wie gdzie ma iść. Komu może zaufać? Kim, bądź też czym, było to stworzenie? Dlaczego było tak silne? I najważniejsze; co do cholery zrobiła mu Rose?